Nasza pielgrzymka do tego świętego miejsca jednoczy przede wszystkim Polaków z Kanady i innych krajów, w tym z Polski, a nawet z Australii, Niemiec no i z Kamerunu. Co wspólnego ma Kanada z Afryką? Pracuje tu wielu misjonarzy z Kamerunu, którzy po zakończeniu swojej misji zostali wysłani do Kanady, głównie do Quebecu, gdzie językiem urzędowym jest francuski (nie wszędzie: w rezerwacie Indian Mohawków nie mogliśmy się dogadać po francusku – kiedyś walczyli oni przeciw Francuzom i do dziś ich nie lubią). Indianie kanadyjscy byli też na misjach w Afryce! Była to misja wojskowa: w 1885 r. zostali wysłani do Sudanu, by zdobyć Chartum, główną twierdzę opanowaną przez derwiszów. Mówiąc dzisiejszym językiem – zostali wysłani na misję stabilizacyjną na teren opanowany przez islamistów…
Jest więc sporo materiału do rozmyślań. Nie ma na to zresztą zbyt wiele czasu, bo biała sutanna przyciąga dusze pragnące rozmowy, pocieszenia lub sakramentalnego pojednania z Bogiem. Nie są to więc wakacje, a raczej nowa misja, z którą wypada się zmierzyć. Wokół, zamiast tropikalnego lasu Kamerunu, rozciągają się pola kukurydzy, tytoniu i soi, a zamiast czerwonej, afrykańskiej drogi – asfalt, który dość dotkliwie rani stopy nie przyzwyczajone do takiego podłoża. Słońce też jakby inne, bardziej gorące, świeci pod innym kątem, pali uszy i nos. Pielgrzymi dzielnie maszerują, jedna siostra smaruje mi uszy kremem, druga częstuje ciastkami i kawą na postoju, atmosfera jak kiedyś w Polsce na pielgrzymce do Częstochowy, ale kiedy to było? Wieki temu! Nawet namioty są już inne, chyba łatwiejsze do rozkładania, ale o tym wie najlepiej Robercik, dobry chłopak, który prawie codziennie rozkłada mi ten namiot, a ja rzucam się do środka i leżę jak worek kartofli do samego rana…
Pielgrzymka jest świetnie zorganizowana: ludzie, głównie młodzi idą w 3 grupach – zielonej, czerwonej i niebieskiej. Ks. Sławek, mój rocznikowy kolega z polskiego seminarium w Gnieźnie, przewodzi grupie niebieskiej, więc idę z nim obiecując sobie i jemu, że po powrocie uduszę go za te odciski! Na każdym postoju mamy własną wodę, porządkowi w pomarańczowych kamizelkach pilnują rytmu, ostrzegają przed pojazdami, zatrzymują ruch na skrzyżowaniach. Przewodzi im Jasio, Polak urodzony w Kanadzie, który wygłosił najkrótsze, jakie słyszałem, kazanie o zaufaniu: „Nie mów: Jezu ufam tobie, Jezu ufam tobie, tylko w końcu zaufaj”! Takie kazania wygłaszał zresztą częściej, nie zawsze takie krótkie…
Opieką duchową nad innymi grupami zajmują się Oblaci Maryi Niepokalanej. Znam ich z Kamerunu, jeden z oblatów pełni tam nawet posługę biskupa, jest ordynariuszem diecezji Yokadouma (diecezja, gdzie żyje najwięcej Pigmejów). W Kanadzie Pigmejów nie ma, ale są oblaci, którzy obsługują polskie i kanadyjskie parafie. Tutaj też jeden z nich został biskupem – ojciec Wiesław Krótki. Pracuje on na północy, nad zatoką Hudson. Wkrótce ma tam pracować jedna ze świeckich misjonarek z Czadu, pochodząca z diecezji gnieźnieńskiej. Znam ją dobrze, gdyż również pracowałem w Czadzie jako misjonarz, ale krótko – z powodu wojny rozpętanej przez rebeliantów z Darfuru nie mogłem wrócić z urlopu i zostałem wysłany na Korsykę…